piątek, 6 maja 2016

Pinkie Pie Rozdział 2

-Poproszę jednego balonika. - poprosiłam panią sprzedawczynię.
-Może być żółty? - zapytała i się zgodziłam.
 Jak chcecie wiedzieć ten balonik jest dla mnie. Głupie pytanie skoro sama go kupowałaś. Chciałam się min pobawić bo moje przyjaciółki nie mają czasu. Twilight jest w Kryształowym Królestwie, Rarity zachwyca się sławą, Applejack pomaga na farmie, Rainbow bawi się całymi dniami z Soarinem a Fluttershy rozmyśla o czymś w domku ale nie wiem o czym. Balonik mi uciekł i musiałam gonić go przez całą drogę. Patrzyłam tylko na niego i nie dało mi to nic dobrego. Potknęłam się o jakiegoś kucyka.
-Oj, bardzo przepraszam ale goniłam balonik i widzę, że już mi uciekł. - byłam trochę rozczarowana.
-Nie, nic się nie stało a przy okazji, Pinkie Pie? - no jak nie mogłam poznać mojego rywala o organizację przyjęcia dla Rainbow Dash, to przecież Cheese Sandwich.

-Cześć a już myślałam, że cię nie znam! - trochę głupio to zabrzmiało.
-Nic nie szkodzi, powinnaś tę zasadę znać, hi hi! - zaśmiał się.
 Dawno go nie widziałam a o baloniku już dawno zapomniałam. No patrz, Pinkie, jak umiesz rymować. No wiem misiax, powinnaś to już dawno wiedzieć.
-Może chciałabyś iść do sianoburgera, super restauracja. - zaproponował Cheese.
-No jasne. - ucieszyłam się bo zazwyczaj to ja muszę zapraszać do restauracji. Nikt mnie nie zaprasza do puki sama nie zaproponuję. Tak ze mną jest.
 Przyszła już godzina spotkania, wyszłam w sukni w cekiny szytą przez Rarity i opuściłam cukiernię. W sianoburgerze czekał na mnie w eleganckim garniturze Cheese Sandwich przy stoloku numer 13. Pinkie, ja w takich chwilach mam ochotę cię udusić, masz stolik numer 13 a 13 jest pechowa! A co tam.
-Heja! - wykrzyknęliśmy chórem aż cała sala zaczęła się na nas patrzeć ale my zignorowaliśmy to i pokazaliśmy uśmiechnięte minki. Na szczęście nikt nam nie zwrócił uwagi.
 Ja zamówiłam żyto-burgera i podkowo-frytki. Cheese to samo. Ja nie lubię zachowywać się ,,kulturalnie" więc jadłam zestaw po mojemu (możecie się domyśleć, że cały ketchup miałam na buzi a podkowo-frytki leżały pod stolikiem). Cheese robił dokładnie to samo co ja, wredna papuga. Ty nic nie rozumiesz, on robił to co ty bo chciał ci się spodobać, kumasz czaczę? Czy ja kumam czaczę, oczywiście, już od źrebaka nauczyłam się wszystkich kroków i chodziłam na kursy tańca. Nie oto mi chodzi. Tak czy inaczej wieczór był przyjemny i spędzony w bardzo miłej i zwariowanej atmosferze. Czyli tak jak lubię!