poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Applejack Rozdział 1

-Witaj Winona. - powiedziałam do swojej psinki a ona radośnie szczekła.
 Dzisiaj mój szczęśliwy dzień, zawsze nie mam czasu odpocząć, a dzisiaj, mam! Wcześniej zrobiłam wszystkie obowiązki i jestem wolna. Cały dzień tylko dla mnie. Leże sobie pod jabłonią tak z 2 godziny i nie wiem, co robić. Ale wpadłam na pomysł, wybieram się do parku obejrzeć jak drzewa owocują. Dzisiaj mają tam być jakieś zawody, ale ja sobie tylko po patrze. Po drodze jakieś kuce mnie zaczepiły:
-Witaj Apple krakso! - jakieś nieznajome mi osoby zaczęły mnie przezywać.
-A kto wymyślił sobie takie głupie przezwisko?! - wykrzyknęłam do tych lalusiów.
-A my, jak dobrze wiemy to przyjaźnisz się z Rainbow kraksom, tak? - zapytali.
-Tak, i co, to jedna z moich najlepszych przyjaciółek! - to nie były żarty, żeby się o nie pytać.
-No wiemy, wy wszystkie jesteście siebie warte, Pinkie kraksa, Apple kraksa, Rari kraksa, Flutter kraksa, Rainbow kraksa i nasza księżniczka Twili kraksa. - to było okropne!
-Jeśli jeszcze raz tak o nich powiecie to..! - nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Dokończymy, (...)to spełnisz nasze żądania. - myślałam, że wyjdę z siebie. Chciałam ich ominąć ale zasłaniali mi drogę i nie miałam, dokąd uciec.
-Czego chcecie? - zapytałam bardzo zła, że psują mi wolny dzień.
-Jeśli nie chcesz, żebyśmy tak mówili o twoich ,,przyjaciółeczkach" to masz przeciwko nam wygrać zawody. - pomyślałam w tym momencie takie wielkie ,,Serio?" (po co im to?).
-Ech, no dobra, w przeciwieństwie do was jestem w dobrej kondycji i nie przeszkodzi mi rozprostować trochę kopytka. - byłam taka wściekła.
-Tak, ale w przeciwieństwie do ciebie my mamy tajną broń, skrzydła! - to było podłe.
 Przez całą drogę rozmyślałam, co będzie jeśli nie wygram i wyśmieją moje przyjaciółki? Strach było myśleć. W końcu rozpoczęły się zawody, stanęłam na linii startu, starałam się nie bać ale to było silniejsze ode mnie (no wiecie, ta świadomość). Na zawodach byli też inni zawodnicy niż oni i ja.  Jeden z tych lalusiów powiedział mi na pocieszenie:
-Powodzenia Apple krakso! - ale miły.
 Zaczęły się zawody. Ja mknęłam jak wiatr przez tysiące pachołków stojące wokół mnie.
I co myślicie, że wygrałam? Otóż odpowiedzi możecie się domyśleć, powtórzę: biegłam jak wiatr i byłam szybsza ale mały pachołek mi przeszkodził, wstałam i zaczęłam biec dalej. No i co? Przegrałam, tak, to może być smutne, że te kuce będą się śmiały z moich przyjaciółek ale się tym nie przejmuję. A wiecie dlaczego (zaczęłam się od tego śmiać)? Powiedziałam im, że jeśli będą się z nas śmiali to będą również z Twilight, księżniczki, a wtedy Twilight powiedziałaby o tym księżniczne Celestii. Mieli by stracha. Lepiej niech do mnie nie podchodzą, będzie lepiej dla nich i dla mnie.